Ktoś pisał w komentarzach ze tęskni za Gwen i Gideonem, rozumiem ale pisałam że to głównie będzie księga o ich synu (i jego miłości) więc musicie jak na razie przeboleć, w tym rozdziale już pojawia się Gwen ale jest jej mało. Później będzie o wiele więcej!
Miłego czytania!
Rozdział 12
Alex
Stałam między
dwoma wielkimi drzewami i przyglądałam się… sobie! Byłam młodsza o kilka lat i
ubrana w słodką łososiową sukieneczkę. Stopy miałam goło i umazane jakimś
błotem, ale cały strój był czyściutki.
Młodsza ja
patrzyła na coś pomiędzy drzewami w oddali. Po chwili przemknęło tamtędy coś
białego a później zniknęło. Co to było? Skąd się wzięło?
Już chciałam się
odezwać gdy znowu wszystko się rozmyło o ostatnie co usłyszałam to krzyk
młodsze mnie.
J
Teraz siedziałam
w moim pokoju z przed prawie dziesięciu lat. Moje plecy były oparte o drzwi
otwartej szafy a nogi wyprostowane leżały swobodnie na podłodze.
Po chwili do
pokoju wpadłam ja, jako dziecko, a za mną moja matka, kiedy była młodsza. Młodsza
ja żuciła się na łóżko i schowała twarz w poduszce. Matka usiadła obok i
pogłaskała ją po plecach.
- Musisz zrozumieć że tata nie chce tego ruszać, mi też
nie powiedział nic o dalszej rodzinie niż dziadkowie. – powiedziała.
- Ale… Ja chciałam tylko zrobić drzewo genealogiczne, albo
chociaż zobaczyć ich zdjęcia.
To była moja
pierwsza kłótnia z ojcem. Zawsze byłam bezproblemowym dzieckiem ale gdy
chciałam wiedzieć o mojej rodzinie, nie odpuszczałam.
Mama jeszcze
chwilę była w moim pokoju po czym wyszła, słyszałam jej głos i ojca z
korytarza. Gdy tylko usłyszałam ten gruby głos z charakterystyczną chrypką do
oczu napłynęły mi łzy.
Po chwili wszedł
do pokoju a po moich policzkach spłynęły pierwsze łzy…
J
- Puśćcie mnie! – krzyknął znajomy głos, Edmund –
Przestań! Ona mnie potrzebuje!
- Uspokój się! – syknął inny, też znany głos – Jeśli się
nie uspokoisz to wybudzisz ją z przeszłości a to bardzo niebezpieczne!
Po chwili
otworzyłam oczy i rozejrzałam się. Leżałam na ziemi, nade mną dalej pochylała się Estera a Edmund starał się wyrwać Maxowi i Aaronowi. Złapałam się za głowę
siadając, myślałam że ból rozedrze mi czaszkę.
Po chwili Edi był
już wolny i podbiegł do mnie. Przytulił mnie do swojej piersi i pogłaskał po
plecach gdzy zaczęłam płakać. Kilka łez spływających po policzkach zmieniło się
w istny potok a z moich ust wydobył się zduszony szloch. Edmund pozwolił mi się
wypłakać w ramię.
Kilka razy
powtórzyłam „on tam wył, widziałam go” i odpłynęłam.
J
Obudziłam się w nieznanym mi pokoju. Leżałam
na wielkim łożu z baldachimem i satynową pościelą. Chwila! Skąd w dziczy
satynowa pościel? I takie łóżko?! Gdzie ja jestem?!
Wysunęłam bose stopy spod kołdry i
postawiłam je na ziemi. Powoli rozejrzałam się zauważając dość durze okno,
przez które wpadało światło. Na parapecie stały dwie doniczki z fioletowymi
kwiatkami, chyba fiołkami, i konewka. Przez szybę widziałam iglaste drzewa a po
spojrzeniu w dół zrozumiałam że muszę być na piętrze.
Z powrotem stanęłam koło łóżka zauważając na
etażerce budzik elektroniczny i kilka nowowydanych książek. Obok też leżał mój telefon.
Gdzie ja jestem?!
Dalej miałam na sobie tą samą białą
sukienkę, tylko teraz była lekko ubrudzona na końcu. Włosy miałam rozczesane i związane
w warkocz a buty stały na dywaniku koło łóżka. Przerzuciłam warkocz na prawe
ramię i schyliłam się żeby założyć buty.
Dopiero gdy się wyprostowałam dotarło do
mnie że pamiętam to miejsce, kiedyś tu byłam. Ta sama szafa w kolorze ciemnego
drewna, to samo łóżko i ten sam widok z okna…
Gdy otwierałam drżącą, od nadmiaru emocji,
ręką drzwi wiedziałam już, że jestem w normalnych czasach a nie przeszłości.
Byłam pewna, że to sypialnia rodziców Edmunda.
Jak najszybciej zbiegłam po schodach,
uważając żeby się nie przewrócić. Pierwsze skierowałam swoje kroki do kuchni,
niestety nie znalazłam tam nikogo. Następnie poszłam do salonu, to co tam
zastałam strasznie mnie rozczuliło.
Edmund leżał poprzek kanapy, głowa Domi
spoczywała na jego brzuchu a jej ręce trzymały go w pasie, jakby nigdy nie
chciała go puścić. Obydwoje chrapali w najlepsze.
Wpatrzyłam się w nich jak w obrazek nie zauważając
że ktoś obok mnie stanął. Gdy mama Ediego się odezwała podskoczyłam ze strachu.
- Wyglądają
słodko… - powiedziała rozmarzona - Ale i tak będzie miał karę za zabranie
ciebie do przeszłości. – dodała nieco ostrzej ale uśmiech nadal rozjaśniał jej
twarz.
- Chciałabym
z panią porozmawiać o tym… - zacięłam się nie wiedząc jak wyjaśnić to co chcę
wiedzieć – Tym wszystkim. – wydukałam w końcu.
- Dobrze ale
pozwól… - uniosła do góry poskładane koce.
Po chwili pomagałam okryć jej dzieci na
które patrzyła z wyjątkową troską. Dominika coś mruknęła przez sen i jeszcze
bardziej wtuliła się w brzuch brata a on sam przygarnął ją do siebie. To było
takie słodkie… Prawdziwa braterska miłość.
-------------------------------------
Jeśli ktoś oglądał film "Dary Anioła. Miasto Kości' to może pomyśleć że ten rozdział am coś z nim wspólnego. I dużo się nie pomyli bo ten pomysł rzeczywiście zaczerpnęłam z tego filmu.
Wiem że ten rozdział może być dla nie wszystkich w pełni zrozumiały ale obiecuje że następny wszystko wyjaśni.
Nie wiem kiedy będzie nowy rozdział, jak mi się uda to może za tydzień (w piątek/sobotę) ale pewna nie jestem bo już mam sprawdziany i kartkówki zaplanowane na ten tydzień i nie wiem czy uda mi się na tyle wygospodarować czasu żeby pisać.
Zbliżamy się już do końca tej księgi, niestety (a może i stety) ostatniej. Nie będę dalej tego pisać bo to nie ma sensu. Nie mam już więcej pomysłów na to co mogłoby być dalej więc po zakończeniu tej księgi zamknę bloga. Oczywiście jeśli będę udostępniać jakieś nowe opowiadanie to dam wam znać.
To już na dzisiaj wszystko!
Wika
Rozdział cudowny jak zawsze.
OdpowiedzUsuńRozumiem twoja decyzję co do bloga ale mam nadzieje ze zmienisz zdanie. Ale pamiętaj ze nikt nie powinien mieć wpływu na to co zamierzasz zrobić.
Jej jest nareszcie nowy rozdział na moim blogu o Darach Anioła. Historia zawsze może się zmienić.
http://history-can-always-change.blogspot.com/
Zapraszam, pozdrawiam i czekam na oczekiwany NEXT.