Miłego czytania!
Epilog
Charlotta
Od postrzelenia
Gabriela i złapania hrabi minął miesiąc, Gab wszystko mi wytłumaczył i
przebaczyłam mu. Edmund jest chyba najsłodszym dzieckiem świata, a ja jestem
jego ulubioną ciocią. Staram się opiekować nim jak najczęściej, uwielbiam go.
Gideon i Gwendylon przyjeżdżają do nas regularnie, co tydzień i spędzamy ten
czas razem.
Przez cały dzień
wszyscy zachowywali się dziwnie, nikt nic nie chciał mi powiedzieć. Gabriel
mnie unika od dwóch dni, boje się że chce ze mną zerwać. Mam nadzieje że moje
podejrzenia są nieprawdziwe.
- Kochanie, idź przebrać się do obiadu. – powiedziała mama.
- Dlaczego? Źle wyglądam? – popatrzyłam na swoje czarne
dżinsy i beżowy sweterek.
- Nie, wyglądasz bardzo dobrze. Ale chcę żebyś dziś wyglądała
jeszcze lepiej, ubierz jakąś ładną sukienkę. – powiedziała a ja już wiedziałam
że coś się święci.
- Dobrze. – wzruszyłam ramionami i wstałam. Gdy byłam na
schodach usłyszałam dźwięk zamykanych drzwi wejściowych i głos mojej kuzynki:
- Char! Czekaj! – podbiegła do mnie i uściskała – Tak się
cieszę że cię widzę. Idziesz się przebrać? – zapytała.
- Tak, przyjedzie Eddy? – zapytałam z nadzieją.
- Pewnie, przyjadą trochę później z Gabrielem. – oświadczyła i
pociągnęła mnie w stronę mojego pokoju.
- Z Gabrielem? A co on u was robi? – zdziwiłam się.
Gideon nie do końca
przepadał za Gabem ale czasami go tolerował, na prośbę Gwen.
- Miał jakąś sprawę. Siadaj! – rozkazała pokazując na krzesło
obok toaletki. Podeszła do mnie i zaczęła czesać mi włosy – Jak je upiąć? –
zastanawiała się.
- Czekaj! – powiedziałam – Mam bardzo zwariowany pomysł. –
powiedziałam przygryzając wargę.
- Jestem specjalistką od wykonywania takich pomysłów, dawaj. –
powiedziała zaciekawiona.
- Już od dłuższego czasu myślę o przefarbowaniu włosów. – wytłumaczyłam
– Mam nawet farbę, mogłabyś mi pomóc. Zrobimy to dzisiaj? – zapytałam.
- Masz farbę? – Gwen cała promieniała.
- Mam ale Lady Arista będzie zła bo chce mieć czerwone włosy.
– Gwen popatrzyła na mnie jak na wariatkę.
- A co ją to obchodzi? Masz powyżej osiemnastu lat więc
możesz farbować włosy jak i kiedy chcesz. – oświadczyła i weszła do mojej
łazienki – Gdzie masz tą farbę?
- W szafce nad umywalką.
- Gotowa? – zapytałam.
- Ja tak ale ty nie. – popatrzyłam na nią zdziwiona –
Paznokcie. – wyjaśniła Gwen. Pomalowała mi je na beżowy i wyjęła łańcuszek z
torebki, podała mi go.
- Nie mogę go przyjąć. – pokręciłam głową.
- Możesz, możesz. Powiedzmy że to jest prezent na imieniny. –
powiedziała zapinając mi łańcuszek na szyi.
- Dziękuje. – szepnęłam i mocno ją uściskałam.
- Chodźmy już, chce zobaczyć miny wszystkich jak zobaczą
twoje włosy. – zachichotałyśmy i wyszłyśmy z pokoju.
Gdy weszłyśmy do
jadalni na twarzach zebranych mieszało się zdziwienie i… zdziwienie. Gabriel
podszedł do mnie i pocałował mnie w policzek, Gideon zrobił to samo z Gwen.
- Wyglądasz piękne. – wyszeptał mi mój chłopak do ucha. Teraz
zauważyłam że ma na sobie garnitur.
-Ty też niczego sobie, przystojniaku. – zaśmiałam się i
usiedliśmy koło siebie.
Jedliśmy w ciszy,
gdy pan Bernhard postawił na stole deser w postaci truskawkowego tortu, Gabriel
popatrzył na Gideona a ten dał mu znak głową. Co tu się dzieje?
Gab wstał i zaczął
szukać czegoś w kieszeniach, popatrzył z przerażoną miną na Gwen która
wzruszyła ramionami.
Ukląkł przede mną na
jedno kolano i zapytał:
- Char, wyjdziesz za mnie? – otworzył pudełeczko i zobaczyłam
piękny pierścionek…
- Tak. – wykrztusiłam w końcu. Gabriel odetchnął z ulgą,
wsunął na mój palec pierścionek i pocałował mnie w rękę.
- Dziękuje. – szepnął, uśmiechnęłam się i delikatnie go
pocałowałam.
- Fuuu! – zapiszczała Caroline zasłaniając oczy, podobnie jak
Nick. Wszyscy się zaśmialiśmy.
Falk de Villiers
Właśnie miałem wychodzić
z głównego budynku Loży kiedy zatrzymał mnie biegnący Georg.
- Wszędzie cię… szukałem. – wydyszał między głębokimi
oddechami – Jakiś chłopak chce z tobą rozmawiać.
- Powiedz mu żeby przyszedł jutro. – powiedziałem idąc dalej.
- Ale on mówi że to bardzo ważne, ma coś dla ciebie.
- Dobrze, gdzie on jest? – zapytałem zrezygnowany.
- Czeka w twoim gabinecie.
Gdy wszedłem do
gabinetu przy biurku siedział mężczyzna około pięćdziesiątki, miał włosy
pokryte siwizną i brązowe oczy.
- Kim pan jest? – zapytałem.
- Aaron Morgan. – przedstawił się – Mam coś dla pana.
- Wspomniano mi o tym, co to takiego?
- Spełnienie marzeń Gwendylon i Gideona de Villiers. – wstał,
podał mi gładki i różnokolorowy kamień – Pomoże Edmundowi. – powiedział i zniknął.
Tak po prostu, rozpłynął się w powietrzu zostawiając mnie z tajemniczym kamieniem
w ręcę.
KONIEC
---------------------------------------------------------------
Mam nadzieje że się wam spodobał. Wiem że jest głównie z punktu widzenia Charlotty ale tak jakoś...
Jest to koniec księgi pierwszej! Księgę drugą postaram się zacząć jak najwcześniej ale obawiam się że będzie to dopiero w czerwcu. Mam już nowy pomysł ale muszę go rozwinąć i zapisać, co za tym idzie muszę mieć czas i spokój! Więc niestety trochę musicie poczekać!
Do przeczytania w następnej księdze!
Wika