Wróciłam!
Nareszcie wróciłam do domu!
Mam nadzieje że rozdział pomimo tego że późno to się spodoba.
Miłego czytania!
Rozdział 16
Gwendylon
Przeszukałam pokój Lucy i Paula, Lesli i Raphela. Został mi jeszcze
pokój mojej „matki”. Weszłam do łazienki, otworzyłam kosmetyczkę i znalazłam
dwie różowe szminki. Miałam już wychodzić kiedy mój wzrok przyciągnęło coś
połyskującego w wannie, wyjęłam szminkę i otworzyłam. Była spłaszczona na
czubku ale nie na skos (tak jak zwykle) tylko na płasko. Z wrażenia aż usiadłam
na podłodze. Jaskrawo czerwona szminka wyglądająca jakby ktoś nią pisał leżała
w wannie mojej przybranej matki!
Wybiegłam z pokoju i zbiegłam po schodach, prawie z nich spadając. W
salonie byli już Gabriel, Charlotta i Gideon. Podeszłam do nich.
- Znaleźliście coś? – zapytałam z
nadzieją, pokręcili głową.
- Czego szukaliście? – zapytał Gideon
ale zignorowałam go.
- Za to ja znalazłam. – podałam im
szminkę – Grace. – oświadczyłam smutna.
- Ale, o co tu chodzi? – zirytował się
Gideon.
- Szukaliśmy szminki którą został
napisany ten napis na lustrze. – wytłumaczył Gab – Księżniczka ją znalazła,
była w pokoju Grace.
- Dokładnie w wannie. Trochę dziwne ale…
- wzruszyłam ramionami.
- Gideonie!! – usłyszeliśmy głos mojej przyszłej
teściowej, weszła dumnym krokiem do salonu ciągnąc za sobą dwie wielkie walizki
– Jak się czuje moja ulubiona synowa? – zapytała ze słodkim uśmiechem.
- Dobrze. Zrezygnowałaś już z tego
gorsetu? – zapytałam z nadzieją. Przy pierwszym przymierzaniu sukni przeszłyśmy
na ty.
- Doktor White powiedział że to może
zaszkodzić dziecku więc zrezygnowałam. – odetchnęłam z ulgą, ten gorset był
naprawdę okropny. Podeszła do mnie – Tak się cieszę że mój syn trafił na
ciebie. – przytuliła mnie.
- Nie spodziewałam się… - nie
dokończyłam bo zadzwonił dzwonek do drzwi.
- Pójdę otworzyć. – mruknął Gideon i
wyszedł. Po chwili usłyszałam znajomy głos:
- Co tu robisz przystojniaku?
- Kim jesteś? – zapytał Gideon.
- Przyjechałam do Gwen. – poszłam do
przedsionka.
- Anna!! – pisnęłyśmy i wpadłyśmy sobie
w ramiona – Na ile przyjechałaś?
- Na miesiąc. Tata przyjechał do pracy,
kiedy usłyszałam gdzie jedzie od razu pomyślałam o tobie.
- Tak się cieszę, że przyjechałaś! –
wzięłam ją pod ramie i zaprowadziłam do salonu – Charlotte już znasz, to jest
Gabriel. – podali sobie ręce.
- Cześć. – powiedział Gab.
- Hej. – odpowiedziała nieśmiało – Kim
jest ten zielonooki przystojniak? – szepnęła mi do ucha. Zachichotałam.
- To mój narzeczony, Gideon. –
zakrztusiła się wodą, którą właśnie piła.
- Co? – wyjąkała, patrzyła to na Gideona
to na mnie. Znowu zachichotałam.
- Za dwa dni bierzemy ślub. – oczy
wyszły jej na wierzch – Jesteś zaproszona.
- Kto jest zaproszony? – zapytała matka
Gideona wchodząc do pokoju.
- To moja koleżanka Anna, to moja
teściowa.
- Dzień dobry. – powiedziała Ania.
- Och, dzień dobry. Czy zaprosiłaś
jeszcze kogoś, kiedy mnie nie było? – zapytała z uśmiechem.
- Tak, Gabriela. To mój przyjaciel. –
wytłumaczyłam.
- Dobrze. Gideonie, ojciec przyjedzie
jutro. – oświadczyła.
- On nie jest moim ojcem. – warknął.
- Gideonie! – krzyknęła oburzona.
- Nie mam ochoty na rozmowy z tobą. –
powiedział, wstał i dumnym krokiem wyszedł.
- Gideonie, co w ciebie wstąpiło? –
popatrzyła na mnie wyczekująco.
- Przepraszam za to co teraz powiem ale
będę szczera. – zaczęłam – On nienawidzi pani męża, chciałby go nie znać. A
teraz przepraszam, wychodzę! – powiedziałam to specjalnie głośno żeby Gideon
usłyszał, wstałam i poszłam do drzwi. Gdy je otwierałam usłyszałam krzyk:
- Gwen! Gdzie ty się wybierasz? – zbiegł
po schodach i stanął przy mnie.
- Nigdzie, chciałam żebyś zszedł na dół.
- Wystarczyło zawołać.
- To jest zabawniejszy sposób. –
zachichotałam kiedy wziął mnie na ręce. Pocałowałam go namiętnie, dalej
chichotałam kiedy wniósł mnie po schodach i zamknął drzwi od pokoju.
Charlotta
Gweny poszła do drzwi, ale zanim je otworzyła usłyszeliśmy krzyk:
- Gwen! Gdzie ty się wybierasz? – słychać
było jak Gideon zbiega po schodach.
- Nigdzie, chciałam żebyś zszedł na dół.
– odpowiedziała ze śmiechem.
- Wystarczyło zawołać.
- To jest zabawniejszy sposób. –
zachichotała. Gideon chyba wziął ją na ręce i zaniósł na górę, bo usłyszeliśmy
śmiech Gwendylon i skrzypienie schodów.
- Ona umie przywołać go do porządku. –
stwierdziła matka Gideona.
- Oj, żebyś wiedziała. – mruknęłam.
- Charlott, co powiesz na spacer? –
zaproponowała Anna.
To koleżanka Gweny z dawnych lat, poznały się na jakimś placu zabaw.
Pamiętałam jak Gwen dzwoniła do niej i pisała. Anna jeździła razem z ojcem od
kiedy zmarła jej matka, przyjeżdżała raz na jakiś czas i zawsze nas odwiedzała.
- Dobrze, ale musimy zabrać mojego
strażnika. – powiedziałam z uśmiechem, Ania nie wiedziała o Loży.
- Jak tak ci na tym zależy, ok. –
stwierdziła i wyszliśmy.
J
Szliśmy przez park, Gabriel trzymał mnie za rękę i co chwila
spoglądaliśmy na siebie. Szczerze mówiąc, Anna trochę nam zawadzała. Właśnie
mijaliśmy polanę, kiedy zauważyłam jakiś kształt na końcu parku.
- Widzicie to? – zapytałam pokazując
ręką.
- Co to jest? – zapytał Gab.
- Nie wiem, boje się tego. – powiedziała
Ania i z słodkim uśmiechem przylgnęła do boku Gabriela, on zignorował ją.
Podeszłam bliżej ale Gab złapał mnie za rękę.
- Wracamy do domu. – powiedział i
pociągnął mnie w stronę wyjścia z parku.
Gabriel
Wiedziałem że to coś w parku to hrabia. Miałem mu dostarczyć Charlotte
ale nie mogłem tego zrobić, nie wtedy. Jest dla mnie zbyt ważna żebym ją stracił,
wiem co by to oznaczało.
Ból, strach i poczucie winy – to uczucia
które czułem kiedy moi rodzice mieli wypadek. Nie chcę znowu tego czuć!
Odprowadziłem dziewczyny do domu i wróciłem do parku, znalazłem hrabiego
na polanie.
- Czemu mi jej nie oddałeś? – zapytał nie
odwracając się do mnie.
- Jeszcze nie teraz. – powiedziałem i
chciałem odejść ale hrabia zaśmiał się nieprzyjemnie.
- Zakochałeś się. – stwierdził – Tak samo
jak ten głupi Gideon, który w ogóle nie zasługuje na nazwisko de Villiers. Oddałeś swoje serce, to największa zbrodnia jaką może popełnić mężczyzna. – znów
zaśmiał się, teraz pogardliwie. Poczułem ból w brzuchy i spojrzałem w dół,
hrabia trzymał zakrwawiony nóż a z mojego brzucha ciekła krew. Upadłem i zobaczyłem ciemność...
---------------------------
Coś mnie wzięło na krwawy koniec. Mam nadzieje że się spodoba.
Kto przypuszczał że Gabriel będzie tym złym?
Następny rozdział powinien być w czwartek!
Wika
Świetny rozdział. Czekam na czwartek.
OdpowiedzUsuńBOSKI ROZDZIAŁ. Kompletnie nie spodziewałam się zakończenia.
OdpowiedzUsuńTaka mała odpowiedź. Zauważyłam, że czestto ppiszesz ,,mama Gideona'' jego mama ma na imię Selina. Jest o tym zmianka w 1 i 3 cześci. Mam nadzieję ,że się nie obrazisz za tą uwagę. Koniecznie szybko dodaj next. To co do tej chwili opublikowałaś był i jest genialne, może ciut krudkie ale genialne . <3 :-) :D
Nie wiem dlaczego ale nie lubię pisać imienia mamy Gideona.
UsuńDla ciebie postaram się częściej go używać. ☺
Super rozdział <3. Pozdrowionka :)
OdpowiedzUsuń