czwartek, 9 kwietnia 2015

Rozdział 17

Jest czwartek i jest nowy rozdział!
Miłego czytania!

Rozdział 17
Gwendylon

   Leżałam w łóżku, Gideon obejmował mnie czule i głaskał po brzuchu.
- Jak przyjdziesz na świat to zrobię ci najfajniejszy pokój na świecie. – powiedział całując mnie w brzuch. Poczułam delikatne kopnięcie i uśmiechnęłam się, Gideon chyba też je poczuł, bo przyłożył drugą rękę do mojego brzucha.
- Jestem najszczęśliwszą osobą na świecie. – powiedziałam.
- Dlaczego? – spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
- Bo kocham dwóch najfajniejszych mężczyzn na świecie. – pocałowałam go lekko w usta.
- Rozumiem że ten pierwszy to ja a drugi, to kto? Gabriel? Raphel? Który? – zachichotałam i pocałowałam go jeszcze raz.
- Ten pierwszy to Edmund a ten drugi to… - udałam że się zastanawiam, Gideon zrobił niezadowoloną minę – Może ty… Tak, na pewno ty. – uśmiechnął się i pocałował mnie
- Co byś powiedziała na spacer? – zapytał wstając.
- Czemu nie? – wstałam i ubrałam się. Gideon również się ubrał i zeszliśmy na dół, w salonie zastaliśmy Annę i Charlottę.
- Gdzie idziecie? – zapytała Ania, była moją przyjaciółką ale widziałam w jej oczach iskierki zazdrości kiedy jestem w towarzystwie.
- Na spacer. – odpowiedziałam – Gdzie Gabriel? – zapytałam Char.
- Mój strażnik powiedział, że praca go wzywa. – powiedziała chichocząc.
- Gwen, idziemy? – zapytał Gideon.
- Już idę. – odpowiedziałam i pomachałam przyjaciółką. Podeszłam do niego i delikatnie pocałowałam.
- Chodźmy. – wyszeptał i otworzył drzwi.

Charlott

   Widziałam jak Anna patrzy na Gideona i Gwen, zdradziły ją iskierki złości.
- Dlaczego przyjechałaś? – zapytałam gdy drzwi zamknęły się.
- Już mówiłam. – odpowiedziała odwracając się do mnie.
- Niewierze że Gwendylon nie napisała do ciebie po tym jak zaczęła umawiać się z Gideonem. Czemu więc jesteś o niego zazdrosna?
- Bo… Ja… Kiedyś się w nim kochałam. – z wrażenia oczy wyszły mi na wierzch.
- Co? – wyjąkałam.
- Miałam piętnaście lat, byłam tu, w Londynie. On chodził do szkoły, ja mieszkałam niedaleko. Wiesz że zdaje egzaminy w różnych krajach i szkołach, w tamtej miałam dwa. Widziałam go dwa razy, od razu się zakochałam. Patrzyłam codziennie jak przyjeżdża do szkoły i jak odjeżdża. Nie odważyłam się powiedzieć mu, co do niego czuję, myślę, że dobrze zrobiłam. – powiedziała i odwróciła wzrok.
- Nie mam nic do ciebie, ale ostrzegam, jeśli zniszczysz ślub Gwen lub jej przyszłość, to pożałujesz tego. – powiedziałam ostrym tonem, wstałam i poszłam do mojego pokoju.

Gwendylon

   Szliśmy przez park, przez cały czas trzymaliśmy się za ręce. Uśmiechałam się widząc nasze splecione palce. Poczułam się słabo.
- Może usiądziemy? – zaproponowałam.
- Zaraz, pokażę ci coś wyjątkowego. – pociągnął mnie w stronę zbocza – Choć. – dopiero teraz zauważyłam kręte schodki prowadzące na sam dół. Zeszliśmy nimi i stanęliśmy na środku pięknej polany. Była porośnięta fioletowymi wrzosami i jakimiś różowymi kwiatkami, których nie znałam, podeszliśmy na środek.
- Piękne. – szepnęłam, co wywołało jeszcze szerszy uśmiech na twarzy mojego ukochanego.
- Co? – zapytał gdy zobaczył że mu się przyglądam.
- Nic. Po prostu się kocham. – powiedziałam i usiadłam na ziemi. Usiadł za mną i obiął od tyłu.
- Też cię kocham. – pogłaskał mnie po brzuchu – I naszego synka. – szepnął mi do ucha, zadrżałam. Chciałam go pocałować, ale zerwał się porywisty wiatr i musieliśmy wstać z ziemi.
- Musimy wracać. – powiedziałam. Weszliśmy po schodkach i ruszyliśmy ścieżką prowadzącą do domu. Byliśmy już w połowie drogi gdy zrobiło mi się słabo i musiałam podeprzeć się na Gideonie.
- Co jest? Gwen? – zapytał przestraszony Gideon.
- To nic. Wszystko w porządku. – mruknęłam, ale dalej niepewnie stałam na nogach.
- Widzę, że coś ci jest. Usiądź tu, zadzwonię po taksówkę. – poprowadził mnie do ławki i wyjął telefon. Rozmowy już nie słyszałam bo ogarnęła mnie ciemność…
---------------------------
Wiem, rozdział krótki i nudny ale... Mam nadzieje że się spodobał.
Powiem wam szczerze że zastanawiam się nad zamknięciem tego blog bo jakoś mi nie wychodzi. Ale najpierw muszę zamknąć wiewióra w lochach (teraz śmieje się i zacieram ręce, jak diabełek). ☺
Mam jeszcze parę pomysłów... Które niestety się kończą. :-'(
Na razie tylko o tym wspominam, może wena odżyje?
Wika

3 komentarze:

  1. Rozdział jest świetny, a ty nie możesz zakończyć tego bloga. Jesteś świetna i to co piszesz też. Z wyczekiwaniem czekam na kolejny rozdział jest to wielka przyjemność po ciężkim dniu. Prosze nie koncz bloga. Błagam , jak skończysz to się załamie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Proszę nie rób tego!!!! Nie możesz!!! Rozdziały piszesz fantastycznie, a jeśli chcesz to mogę ci pomóc. Nie możesz mi tego zrobić. ;-D

    Uwielbiam twój styl i to jak postrzegasz bohaterów. Piszesz tak lekko i za każdym razem jak czytam twoje dzieła uśmiecham się jak jakaś debilka lub płaczę. Można porównywać mnie z fontanną. Zdarza się również, że turlam się po podłodze ze śmiechu. Mimo, iż znalazłam kilka błędów i miałam chęć wypisać ci wszystkich podróżników i ich kamienie - tylko się nie obraź. PLIS. - to zawsze zapierało mi wdech w piersiach. Dlatego proszę. Kontynuuj go. Jest mało ff z trylogii czasu, a zwłaszcza takich dobrych.

    PS. tak z inne beczki to ROZDZIAŁ Z.A.J.E.B.I.S.T.Y!!!!!!!!!!!
    Tylko dlaczego w takim momencie musiałaś przerwać?!!!
    Oby Gwany nic nie było, a jeśli już to niech rodzi. To nie może być coś bardzo poważnego. No chyba, że ten płód już się przenosi. ;-? (myślę.)
    Błagam szybko NEXT!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z paulina patrycja

    OdpowiedzUsuń