sobota, 11 kwietnia 2015

Rozdział 18

Przepraszam że tak późno i krótki ale zajęło mi mnóstwo czasu pisanie go. W sumie, nie wiem dlaczego.
Miłego czytania!

Rozdział 18
Gideon

   Siedziałem przy łóżku Gwendylon już cały dzień i całą noc, ciągle się nie budziła. Bałem się o nią jak cholera! Ale muszę przyznać, że jej twarz wyglądała pięknie gdy była spokojna. Dokładnie za dwadzieścia cztery godziny mamy wziąć ślub a ona się nie budzi. Jeśli nie chciała tego ślubu to mogła powiedzieć a nie tracić przytomność! Kiedy zauważyłem że zemdlała od razu zawiadomiłem dr Whita, powiedział że to z wyczerpania i zaraz powinna się obudzić, że jej ciało po prostu się odstresowuje.
   Wpatrywałem się niewidzącym wzrokiem w okno gdy poczułem jak coś delikatnie dotyka mojej ręki, Gweny patrzyłam na mnie swoimi wielkimi, niebieskimi oczami i uśmiechała się.
- Gwen! – krzyknąłem i przytuliłem ją – Wszystko dobrze? Boli cię coś? – zapytałem gdy się od siebie odsunęliśmy. Westchnęła i pocałowała mnie, delikatnie i uroczo.

SOBOTA (dzień później) 15.00

- Gideon! Musisz to ubrać! – krzyczała za mną matka. Miałem na sobie czarny garnitur i buty, chciała żebym założył muszkę – Gwendylon musisz mi pomóc! – siedziałem zamknięty w pokoju więc nie widziałem jak podchodzi do drzwi.
- O co chodzi? – zapytała swoim pięknym głosem.
- Gideon nie chce włożyć muszki. – poskarżyła się Selina.
- Gideonie, posłuchaj matki bo nie zdążę się przebrać i do ołtarza pójdę nago!
- W czym to ma pomóc? – zapytała moja rodzicielka.
- Zaraz. – szepnęła moja narzeczona.
- Dobra, przyznaje się, jestem zbyt zazdrosny żeby cię puścić bez sukienki! – krzyknąłem i otworzyłem drzwi – Dajcie tą muchę. – mruknąłem i wyciągnąłem rękę. Obydwie zachichotały, przyciągnąłem  Gweny do siebie i pocałowałem namiętnie.
- Gideonie! Nie powinieneś jej widzieć przed ślubem! A już na pewno nie całować!! Cukiereczku, idź do Grace. Załóżcie już sukienkę. – powiedziała do Gwen słodkim tonem – A ty idziesz ze mną. – pociągnęła mnie za rękę.

Gwendylon

   Czym ja się tak denerwuje?
   Stałam przed drzwiami kaplicy i czekałam aż zacznie grać muzyka. Do ołtarza miał mnie zaprowadzić Paul jako ojciec, w końcu nim jest. Miałam na sobie… (biała sukienka, ale to chyba każdy się domyśla ☺),
Paul i wszyscy inni mężczyźni mieli czarne garnitury.
   Zaczęła grać muzyka i dwóch strażników otworzyło drzwi, pierwsza weszła Lesli. Była moją druhną i miała na sobie… (różowa sukienka) a włosy spięte w kok. 


   Specjalnie prosiłam ją żeby nie ubierała jakiejś wyszukanej sukni, zgodziła się.
   Paul lekko pociągnął mnie w stronę drzwi i poprowadził środkiem, zatrzymał się przy ołtarzu i podał moją rękę Gideonowi. Mężczyźni skinęli głowami na znak porozumienia i Paul odszedł, Gideon pocałował moją rękę i odwróciliśmy się do księdza.
- Zebraliśmy się tutaj aby połączyć tych dwoje węzłem małżeńskim… Gideonie de Villiers, czy chcesz dobrowolnie i bez żadnego przymusu zawrzeć związek małżeński?
- Tak. – powiedział pewnie.
- Gwendylon Sophie Elizabeth Shepherd, czy chcesz dobrowolnie i bez żadnego przymusu zawrzeć związek małżeński?
- Tak. – powiedziałam uśmiechem.
- Czas na przysięgę. – powiedział ksiądz. Ten sam ksiądz mnie chrzcił i bierzmował, teraz udziela mi ślubu.
- Ja Gideon biorę sobie Ciebie Gwendylon za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do końca naszego istnienia. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
- Ja Gwendylon biorę sobie Ciebie Gideonie za męża i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz, że Cię nie opuszczę aż do końca naszego istnienia. Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący, w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci. – obydwoje mieliśmy wyuczone przysięgi na pamięć, po to żeby wprowadzić w nich zmianę. Jest ona drobna ale dla nas bardzo ważna.
- Obrączki. – powiedział ksiądz bezgłośnie go Raphela. Zrobił zakłopotaną minę i zaczął szukać po kieszeniach, Gideon przewrócił oczami. Raphel podszedł do nas z otwartą dłonią na której leżały obrączki, Gideon wziął tą mniejszą.

- Żono przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. – powiedział zakładając obrączkę na mój palec. Wzięłam drugą obrączkę od brata mojego (za chwilę) męża.
- Mężu przyjmij tę obrączkę jako znak mojej miłości i wierności, w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego. – powiedziałam wsuwając obrączkę na jego palec, z przejęcia drżała mi ręka.
- Zawsze… - powiedział.
- W teraźniejszości… - zawtórowałam.
- Przyszłości…
- I przeszłości…
- Ogłaszam was mężem i żoną! – powiedział ksiądz donośnym głosem – Możesz pocałować pannę młodą.
   Gideon nachylił się do mnie i złączył nasze usta, objęłam go rękami za szyję. Jak przez szybę słyszałam wiwaty i oklaski, cała byłam skupiona na moim mężu.
------------------------------------
Myślę że wybaczycie i długość, naprawdę nie wiem dlaczego pisałam to tak długo.
Mam nadzieje że się spodobał!
Ps. Wesele będzie w poniedziałek, w następnym rozdziale!
Wika

2 komentarze:

  1. Rozdział jest świetny. Z niecierpliwościa czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG!!! Aaaaaaaaaaaaa!!!!!!
    Dziewczyno, mimo, że taki krótki to genialny!!!!
    Twoim zdaniem jak ja mam wytrzymać do poniedziałku???!!! Co???
    Po prostu nawet nie wiem co powiedzieć. Najlepszy był początek i groźba Gweny. ;-D Normalnie się uśmiałam.
    Błagam dodaj jeszcze dziś NEXT!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
    ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń