Miłego czytania!
Rozdział 21
Gwendylon
Po dwóch tygodniach
w szpitalu mogłam wyjść razem z Edmundem. Gideon pomógł mi się spakować i
zaniósł bagaże do samochodu, wyszłam z synkiem na rękach.
- Proszę. – powiedział Gideon otwierając drzwi od samochodu,
włożyłam Edmunda do fotelika i zapięłam mu pasy. Kiedy koło niego siadałam
uśmiechnął się przesłodko i coś wymamrotał.
- Wszyscy czekają na nas w domu. – oświadczył mój mąż
zapalając samochód.
- To dobrze. – stwierdziłam. Resztę drogi bawiłam się z małym
i rozmawiałam z Gideonem.
- Mam dla ciebie niespodziankę. – powiedział gdy wysiadaliśmy
pod domem.
- Co…? – przerwał mi pisk Charlotty, nawet nie wiem kiedy
znalazła się przy mnie.
- Mogę małego? – zapytała z miną szczeniaczka, podałam jej
mojego synka – Cześć, Eddi. – zaszczebiotała na co mały się uśmiechnął, ja też
się uśmiechnęłam i podeszłam do Gideona.
- Popatrz. – szepnęłam, odwrócił się w stronę mojej kuzynki i
uśmiech wypłynął na jego twarz – Będzie dobrą ciocią. – stwierdziłam i razem
poszliśmy do domu.
- Gwendylon! Jak się czujesz? – zapytała Lucy podchodząc do
mnie, przytuliła mnie – Jest śliczny. – powiedziała.
- Wiem. – uśmiechnęłam się.
- Gideonie, o której wychodzisz? – zapytała Grace.
- Jest piękny. – wyszeptałam – Sam go urządziłeś?
- Przyznam że prawie, nie wiedziałem czy zielone ściany czy
niebieskie, Luci wybrała. – przyznał.
- Wiesz że cię kocham? – zapytałam podchodząc do niego.
- Nie, możesz mi to udowodnić? – zapytał z chytrym
uśmieszkiem.
- Jesteś niemożliwy. – zaśmiałam się. Pocałowałam go,
przyciągnął mnie bliżej i pogłębił pocałunek.
- Muszę już iść. – wyszeptał kiedy się od siebie odsunęliśmy.
- Uważaj na siebie! – krzyknęłam za nim. Później zeszłam na
dół i zaczęłam rozmawiać z Lucy, Grace i Charlottą, miały bardzo dużo pytań.
Gabriel
Jechaliśmy wzdłuż
plaży, szukaliśmy odpowiedniej jaskini. Gideon uparł się że pojedzie z nami
pomimo sprzeciwów Loży.
- To tutaj! – zawołałem do kierowcy. Zatrzymaliśmy się koło
skały przypominającej głowę kota, pamiętałem ją z mojego pierwszego spotkania z
hrabią – Musimy zejść na dół. – powiedziałem i zacząłem ześlizgiwać się po
skarpie, inni poszli w moje ślady.
- Gdzie teraz? – zapytał Gideon stając koło mnie.
- To ta jaskinia. – powiedziałem wskazując na otwór w skale,
mąż Gwen pokiwał głową i pokazał strażnikom żeby weszli pierwsi. Weszliśmy
ostatni zapalając latarki, doszliśmy do komnaty w której mieszkał hrabia.
Zobaczyłem że czterech mężczyzn unieruchomiło go i związują mu kończyny.
- Dobra robota, chłopaki. – powiedział Gideon i zaczął iść w
stronę strażników.
Coś mi nie pasowało.
Ten wyraz wyższości na twarzy hrabiego, zdecydowanie coś nie grało.
Rozglądnąłem się i zauważyłem mały pistolet przymocowany do ściany, dopiero po
chwili zobaczyłem że spust jest połączony z linką przez którą właśnie
przechodził Gideon.
Po chwili zrobiłem
coś czego nigdy bym się nie spodziewał, zasłoniłem Gideona. Poczułem ból w
ramieniu i upadłem, powoli ogarniała mnie ciemność…
---------------------------------------------------------
Może to nie jest najpiękniejszy rozdział jaki napisałam ale mam nadzieje że się spodobał!
Mam jeszcze niedopracowany epilog a potem zawieszam bloga. Dlatego zawieszam a nie zamykam bo posłuchałam pauliny patrycji, powinniście jej dziękować!
Ps. Jeśli będę miała jakiś pomysł to napiszę gdzieś w połowie czerwca (będę miała wtedy więcej czasu na pisanie).
Wika
Genialny rozdział!!! Jest po prostu świetny! Nie wiem jak przeżyję zawieszenie, ale się postaram. Naprawdę uwielbiam tego bloga. ♥♥♥ Jest świetny. Fajnie gdybyś go zgłosiła na rejestr blogów.
OdpowiedzUsuńhttp://rejestr-blogow.blogspot.com/
Naprawdę polecam. Zwiększa ilość czytelników. ☻☺
Dawaj mi tu szybko NEXT!!!