Miłego czytania!
Rozdział 8
Edmund
Gdy doszliśmy na
parking szkoły zobaczyłem jak oczy Alex rozszerzają się z niedowierzania.
Zaśmiałem się cicho i pociągnąłem ją w stronę limuzyny. Usiedliśmy koło siebie,
na szczęście towarzyszył nam tylko kierowca.
- Więc… Gdzie mieszkasz? – spytała niepewnie.
- Poza miastem, zobaczysz, spodoba ci się. – stwierdziłem.
Zauważyłem że na słowa „za miastem” spięła się – Spokojnie. Przecież nie wywiozę cię do lasu i zabiję. – wyszczerzyłem zęby na co odpowiedziała nikłym
uśmiechem. Zaraz potem spuściła głowę i wpadła w wir myśli.
- Ej, co jest? – podniosłem palcem jej podbródek i popatrzyłem w oczy.
- No bo… Teraz poznam twoich rodziców a my znamy się
dopiero jeden dzień. – powiedziała piskliwym, przestraszonym tonem. Zaśmiałem
się na jej reakcje – Przecież nawet nie wiesz co lubię.
- Oj, tu się mylisz. – spojrzała na mnie z uniesioną brwią
a ja, nie zwracając na nią uwagi, kontynuowałem – Lubisz jagodowe babeczki i
cytrynowe lody, nienawidzisz ryb i grzybów. Uwielbiasz jeździć na rowerze ale
dopiero jako ośmiolatka nauczyłaś się jeździć sama i pierwszy raz się
wywróciłaś, złamałaś wtedy lewą rękę i zdarłaś obydwa kolana. Nie lubisz
spódniczek ale nosisz je bo myślisz że ładnie wyglądasz a moim zdaniem jeszcze
lepiej wyglądałabyś jakbyś była sobą. Nawet w podartych dżinsach na rowerze. –
zaśmiałem się, patrzyła na mnie z zaskoczeniem i… szczęściem – Uwielbiasz swoją
siedemdziesięcioletnią ciotkę która jest wdową i ma złote rybki. Od zawsze
chciałaś mieś psa ale rodzice się na to nie zgadzali, marzyłaś o labradorze do piętnastego roku życia a później zmieniłaś na cocker spaniela…
- Dobra! Już wystarczy! – zaśmiała się przerywając mi.
- I dalej twierdzisz że nic o tobie nie wiem? – zapytałem
z głupim uśmieszkiem.
- Przyznaje ci racje, wiesz o mnie dużo. – powiedziała z
uśmiechem, po chwili zmarkotniała – Ale nie wiesz najważniejszego… -
powiedziała wypranym z emocji głosem – Mój tata zmarł pół roku temu. –
dokończyła tym samym tonem ale widziałem jej zmagania z łzami.
Odpiąłem pas i
przysunąłem się do niej obejmując ramieniem. Oparła się na moim ramieniu i
zaszlochała. Jechaliśmy tak kilka minut, ja wsłuchiwałem się w jej szlich który
rozdzierał mi serce… Właściwie dlaczego?
- Już… już w porządku. – wymamrotała odsuwając się lekko.
- Poczekaj. – wyjąłem z plecaka chusteczkę i przejechałem
po jej policzkach ocierając zniszczony makijaż.
- Dzięki. – uśmiechnęła się blado – Nawet nie wiem
dlaczego powiedziałam ci to wszystko.
- Bo mi zaufałaś i… cieszę się z tego! – uśmiechnąłem się
delikatnie.
- Paniczu Gideonie, dojechaliśmy. – usłyszałem gburowaty
głos kierowcy.
Prychnąłem w
myślach i otworzyłem drzwi. Podałem rękę wysiadającej Alex i poprowadziłem ją
do frontowych drzwi. Białowłosa była zdenerwowana, widziałem to po niej. Otworzyłem
drzwi i wszedłem pierwszy do środka, Alexa niepewnie weszła za mną.
- Edi! – usłyszałem krzyk mojej siostry.
Wbiegła do
przedpokoju i rzuciła się w moją stronę. W ostatniej chwili zobaczyłem że
trzyma w ręce sok i odsunąłem się żeby nie nie ochlapała. Niestety zapomniałem
że za mną stoi Alexa. Alex krzyknęła kiedy moja siostra na nią wpadła rozlewając
przy tym cały sok na białowłosą. Zacząłem się niekontrolowanie śmiać, zła mina
dziewczyny jeszcze bardziej mnie rozśmieszyła.
- Cicho! Pacanie! – warknęła Alex.
- Co tu… O mój Boże! – krzyknęła moja mama wchodząc do
pomieszczenia – Dominika! Powinnaś uważać! Idź do pokoju i przebierz się… A
tobie, moje dziecko, dam jakieś ubrania. Chodź za mną. – mama kiwnęła w stronę
Alex która niepewnie poszła za mamą.
J
Okazało się że
tatę wezwali do Loży więc jego kazanie trochę przesunie się w czasie. Gdy
czekałem na Alex w salonie Dominika chodziła po pokoju z zaciętą miną. Po
chwili zapytałem:
- Coś się stało? – najpierw pokiwała przecząco głową a po
chwili westchnęła i przytuliła się do mnie na kanapie.
- Chodzi o to że… Teraz mama będzie miała dzidziusia… -
przerwała.
- Tak, dlatego nie może się denerwować.
- Ale… Ty będziesz miał tą dziewczynę, rodzice nowe
dziecko a… Ja? – popatrzyła mi w oczy, w jej samych była niepewność.
- Co „ty”? – zmarszczyłem brwi i przytuliłem ją mocniej.
- Ja zostanę sama… - nie dałem jej dokończyć.
- Co ty mówisz?! – wykrzyknąłem – Zawsze będziemy cię
kochać! Zawsze będziesz moją małą siostrzyczką, nie zostawię cię.
- Dziękuje. – szepnęła wtulając się we mnie.
- Za co? – zdziwiłem się.
- Że jesteś.
-------------------------------------------
Dobra! Przyznaje się! Jest nudno, krótko i długo czekaliście.
Szczerze to nie wiem co tu napisać...
Następny rozdział będzie... hmm... W zasadzie nie wiem kiedy, będzie kiedy będzie.
Mam nadzieje że spodobało się wam i do napisania!
Wika
Ps. Po prostu pięknie! Mój Word (w który pisze rozdziały) przestał sprawdzać ortografię! A przy mojej dysortografii (człowiek monotonnie robi błędy ortograficzne pomimo że zna wszystkie reguły) to po prostu zabójstwo! Po prostu skaczę pod sufit! (czujecie ten sarkazm).