środa, 8 lipca 2015

Rozdział 3

Jest już rozdział, wprawdzie krótszy niż ostatnio ale jest szybciej!

Miłego czytania!

Rozdział 3
Edmund

   Nie wiedziałem gdzie idziemy i po co. Mama prowadziła mnie jakimiś lochami o których istnieniu nie wiedziałem. W końcu doszliśmy przed dość masywne drzwi i tata je otworzył.
- Co was tu sprowadza? – usłyszałem głos wuja Falka – Mogliście… Och! – przerwał kiedy mnie zobaczyła – Czyli stało się to czego najbardziej się obawialiśmy. – mruknął.
- Tak… Czy jest jakiś sposób? Moglibyśmy oczyścić chronograf? Cokolwiek? – zasypała go pytaniami mama.
- Gwen… Wiesz że nie ma sposobu, też chciałbym coś zrobić ale nie mogę. Dobija mnie to. – przytulił ją, wtuliła się w niego a po jej policzkach popłynęły łzy.

[

   Rodzice zostali z wujem a mnie kazali zaprowadzić do jakiś lochów, powiedzieli że gdybym przeniósł się jeszcze raz to tutaj będzie bezpiecznie. W pokoju siedział ze mną pan George i opowiadał mi o swoim życiu.
   Niedługo po moich narodzinach poznał piękną, jak na swój wiek, kobietę. Była od niego starsza dwa lata ale od razu miłość zawładnęła ich sercami. Miała dwie córki, nastolatkę i już dorosłą, zamężną. Po roku pan George się oświadczył i wzięli ślub. Niecały miesiąc temu urodziły im się wnuki. I wysłuchiwałem jaki to on szczęśliwy… Blablabla…
   Tak naprawdę to martwiłem się. Czy dalej będę przeskakiwać w czasie? Czy da się coś z tym zrobić? A co jeśli nie? Co będzie ze szkołą? Znajomymi? Julią?
   Julia… Moja dziewczyna… Znamy się już od pieluch. Zawsze świetnie się dogadywaliśmy… Nasi rodzice trochę mniej ale moi zaczęli tolerować towarzystwo Julii. Niestety państwo Macdon pałali do mnie taką nienawiścią jak nikt inny. Więc czas spędzony wspólnie ograniczał nam się do lekcji w szkole, wycieczek szkolnych i (bardzo rzadko) obiadów w moim domu.
   Westchnąłem… Co teraz mam zrobić?
- Panie George? – przerwałem jego monolog.
- Tak? – spojrzał na mnie zdziwiony, wcześniej nie wyrażałem chęci do rozmawiania.
- Jaka jest szansa że znajdą jakieś rozwiązanie? – szczerze to bałem się odpowiedzi, bałem się jak cholera.
- Raczej… Na pewno chcesz to wiedzieć? – kiwnąłem głową – Bardzo nikłe.
- Spędzę w tym lochu resztę mojego pieprzonego życia?!! – poderwałem się z kanapy i kopnąłem w biurko znajdujące się niedaleko.
   Ból sparaliżował mi stopę ale nie przejąłem się tym. Poczułem ogromną wściekłość… Na mamę i  tatę. Dlaczego pozwolili sobie na dziecko wiedząc że będzie przemieszczało się w czasie?!
   Nagle wściekłość odpłynęła i zobaczyłem tyko fioletowe światło. Z tego wszystkiego nie wyczułem że mam znowu mdłości.

[

   Znalazłem się w starym pokoju, lekko zakurzonym. Zakasłałem i zacząłem szukać włącznika światła, znalazłem. Na środku stała zielona sofa, stoik i jakiś regał z kilkoma książkami. Nad sofą paliła się żarówka która raniła moje oczy od dłuższego patrzenia na nią.
   Usiadłem na sofie, zabrałem się za przeszukiwanie książek. Zazwyczaj nie lubię czytać czegoś innego oprócz blogów ale nie miałem wyboru. Kilka książek miało nieznane tytuły więc odłożyłem je… po pewnym czasie znalazłem książkę którą znałem z lektur szkolnych, w prawdzie trochę mi się nudziła ale nie było tak źle. Tą książką był „Skąpiec”.
   Otworzyłem książkę na stronie tytułowej i doznałem szoku, pod tytułem i autorem widniał dopisek:

Dla Edmunda de Villiers.

Za to że zrozumiałeś moją tajemnice.

Biała.

Ps. Nie zapomnij o kamieniu!

   Wstałem jak oparzony zrzucając z kolan książkę.
- Co to do cholery jest?! – krzyknąłem zdezorientowany.
   No nie! Znów poczułem mdłości! Szybko złapałem książkę zanim zalało mnie fioletowe światło.

[

   Poczułem ból jeszcze zanim zrozumiałem co się dzieje. Wylądowałem na stoliku do kawy, stał na nim dzbanek z gorącą cieczą i talerzyk z ciastkami. Zawyłem z bólu i próbowałem się podnieść ale czyjeś silne ręce przytrzymały mnie.
- Czekaj, pomogę ci. – powiedział tata i powoli podniósł mnie.
   Bolała mnie lewa ręka i miałem ją lekko poparzoną. Moją uwagę zwróciła książka leżąca pod naszymi nogami, stałem już samodzielnie. Schyliłem się i ją podniosłem.
- Edmund… - westchnęła mama którą dopiero teraz zauważyłem, była blada i jakaś słaba, widać było że ledwo stała na nogach – Nie wolno nic zabierać z przeszłości…
- Ale to jest zbyt ważne. – przerwałem jej – Tato, zobacz. – podałem mu książkę otwartą na stronie tytułowej.
- Za to że zrozumiałeś moją tajemnice. Biała. Pamiętaj o kamieniu. – przeczytał na głos.
   Mama zbladła jeszcze bardziej i zachwiała się, upadłaby gdyby nie pan George.

--------------------------------------

No i jak? Mam nadzieje że chociaż trochę się podoba.☺
Jak myślicie, kto napisał tą dedykacje w książce? I kim była ta osoba dla Edmunda?
W strawach nowych rozdziałów:
1. Rozdziały postaram się dodawać częściej, ale dokładnie nie mogę określić kiedy.
2. Teraz mam (niestety) problem z Internetem i tym bardziej nie mogę określić kiedy będzie nowy rozdział.
Mam nadzieje że jak najszybciej.
Wika

3 komentarze:

  1. Świetny rozdział :) I przy okazji
    Nominowałam cię do Liebster Avard, więcej informacji u mnie http://zycie-milosc-przyjazn.blogspot.com/2015/07/liebster-blog-award.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział niesamowity!
    Nie wiem co powiedzieć. Zatkało mnie co nie zdarza się często (Chyba sama o tym dobrze wiesz) ;-P.
    Coś mi mówi że biała to Alexa Luna Morgan. Dziewczyna którą nasz kochany Edmund poznał w prologu czy 1. rozdziale.

    ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń