Miłego czytania!
Rozdział
15
Gideon
Siedziałem na kanapie i pocieszałem Gweny.
Mój wuj próbował się dodzwonić do strażnika
który poszedł z Charlottą ale nie odbierał, wysłaliśmy innych strażników żeby
szukali kuzynki Gwendylon ale nic nie znaleźli. Wiemy że nie chodziło o Lesli
bo ona siedzi w innym pokoju z Raphelem.
-
A jak on ją porwał? – spytała Gwen i zaczęła płakać.
-
Ciii, znajdziemy ją. Nie bój się. – szeptałem jej i uspokajająco głaskałem po
włosach.
-
Idę jej poszukać. – oświadczyła i wstała.
-
Gweny, nie bądź śmieszna. – złapałem ją za ramie – Nigdzie nie pójdziesz! Coś
może ci się stać! – dodałem gdy się wyrywała.
-
Wezmę strażników! – krzyknęła i wyrwała mi się.
-
Czekaj, pójdę z tobą. – otworzyłem drzwi i zobaczyłem jakiegoś blondyna
całującego Charlotte. Odskoczyli od siebie jak oparzeni.
-
Charlotta! – wykrzyknęła uradowana Gwen. Przytuliły się wzajemnie – Nigdy
więcej mi tego nierób! Myślałam że hrabia cię porwał! – zaczęła płakać w
ramionach kuzynki.
-
A ze mną to się nie przywitasz? – powiedział oburzony blondyn. Gwen szybko
otarła łzy i zapytała niepewnie:
-
Gab?
-
Co się stało z moją księżniczką? – chwycił ją w talii i okręcił.
Zaczynałem być trochę zazdrosny ale nie
pokazałem tego. Gwendylon podeszła do mnie, przytuliłem ją od tyłu splatając
palce na jej brzuchu.
-
Mam być zazdrosny? – szepnąłem jej do ucha. Zaśmiała się.
-
Nie. – odszepnęła – To mój stary przyjaciel, Gabriel. To mój przyszły mąż,
Gideon. – uścisnęliśmy sobie dłonie i wróciłem do obejmowania Gwen.
-
Nie spodziewałem się że księżniczka która nienawidziła spódniczek wyjdzie za
mąż.
-
Och, zamknij się. – syknęła Gwendylon i w tym samym momęcie drzwi się
otworzyły.
-
Jak ty się wyrażasz? – skarciła ją Lucy.
-
Oj, mamo. – Gweny przewróciła oczami – To jest Gabriel. To Lucy, moja matka. –
przedstawiła ich sobie, Lucy zaprosiła nas do środka. Weszliśmy i rozsiedliśmy
się na kanapach w salonie.
-
Lucy to twoja matka? – zapytał Gabriel, moja narzeczona pokiwała głową –
Przecież ona wygląda jak by była twoją siostrą!
-
Aaa, ty nie znasz naszej historii. To było tak…
Gwendylon
Opowiedziałam wszystko, włącznie z tym że
jestem nieśmiertelna. Z każdym zdaniem Gab otwierał coraz szerzej usta.
-
A dzisiaj dostałam nową wiadomość. – wtuliłam się mocniej w Gideona.
-
Jaką wiadomość? – zaciekawił się Falk.
-
Chodź, pokaże ci. – powiedział Gideon i wyszedł razem z wujem.
-
Gweny, co było w tej wiadomości? – zapytała Charlotta i usiadła koło mnie.
-
Byłam pod prysznicem kiedy usłyszałam jakieś odgłosy. Myślałam że to Gideon,
wyszłam z kabiny a na lustrze był napis: „Gdzie jest twoja
przyjaciółeczka ? Myślę ze potrzebuje twojej pomocy. A żeby jej pomóc wystarczy ze wbijesz
sobie nóż w serce.” – do oczu napłynęły mi łzy.
- Jak mógł coś napisać na lustrze? –
zapytał zdezorientowany Gab.
- Czerwoną szminką. – wyjaśniłam.
- Twoją?
- Nie, ja nie używam takich szminek. Do
czego zmierzasz?
- Myślę że ktoś próbuje cię zastraszyć.
- To też wiemy. Hrabia chce ją tak
wystraszyć żeby popełniła samobójstwo.
- Ale ktoś kto nie pracuje dla hrabi.
- On ma racje. – stwierdziłam – Trzeba
przeszukać pokoje, szukajcie jaskrawoczerwonej szminki która wygląda jakby ktoś
nią pisał. – wstaliśmy i się rozeszliśmy.
--------------------------------
Przepraszam że taki krótki ale uznałam że to leprze niż nic.
Wika