Obiecałam że będzie jeszcze jeden to jest.
Rozdział 5
Gwendylon
- No to teraz mam jeszcze jeden pretekst żeby
ci się oświadczyć. – powiedział Gideon gdy postawił mnie już na ziemi – No to
jak? – ukląkł na jedno kolano i wyjął pierścionek – Gwendylon Sophie Elisabeth
Shepherd wyjdziesz za mnie?
-
Wiesz co… chyba się zastanowię… Tak!! – założył mi pierścionek, wstał i mnie
przytulił. Wszyscy siedzieli zamurowani.
-
Wiedziałam że to zrobisz. Ale dlaczego tak późno? – zrugała go Grace gdy
oprzytomniała. Charlotta pomagała oprzytomnieć babci. Ja z i wpatrywałam się w
mojego narzeczonego. Jak to pięknie brzmi.
-
Mam jeszcze jedno pytanie. – powiedziała lady Arista.
-
Jakie? – spytałam podejrzliwie.
-
Jak wyobrażacie sobie przyszłość?
-
Ja kończę w tym roku studia więc pójdę do pracy. – powiedział Gideon i wzruszył
ramionami.
-
A ty Gweny?
-
Dla mnie to teraz nie ma znaczenia. Pomyśle później. – pocałowałam Gideona
wyrażając całą swoją tęsknotę i ból jaki czułam bez niego.
-
A gdzie zamieszkacie? – zapytała Grace.
-
Możemy u mnie. Póki co staczy nam miejsca a później kupimy może jakiś domek na
wsi. – powiedział Gideon i uśmiechnął się do mnie.
-
Po pierwsze, ja się nie zgadzam. A po drugie, za co kupicie ten domek?
-
Loża nam pomoże a poza tym mój ojczym na pewno się zaoferuje z pomocą. –
odpowiedział i pociągnął mnie na kanapę. Usadowił mnie na swoich kolanach
bokiem tak że plecami opierałam się o oparcie. Wtuliłam się w niego – To co
przeprowadzasz się do mnie? – szepnął mi do ucha.
-
Grace, czy mogę zamieszkać Gideonem? – zapytałam kierując pytanie do mojej
przybranej matki.
-
Nie wiem czy to takie rozsądne… Dobrze ale pod jednym warunkiem.
-
Jakim?
-
Gdyby coś się działo zaraz mnie powiadomisz. Dobrze? – przypatrzyła mi się
uwarznie.
-
Dobra. A co powie na to Raphel? – zapytałam mojego ukochanego.
-
Pewnie nic. A jak się będzie czepiał to zawsze może wracać do Włoch.
-
Ty idziesz spać. – powiedziała Grace wskazując na mnie – Jutro o 8 masz epilepsje
a jeszcze trzeba wszystkich powiadomić o zaistniałej sytuacji. Więc marsz na
górę.
-
A Gideon może zostać? – zapytałam, nie uśmiechała mi się noc spędzona samotnie
od kiedy miałam te koszmary. „Mama” pokiwała głową na zgodę a ja bez słowa
pociągnęłam go na schody. Niemal biegliśmy do mojego pokoju. Zamknęłam za nami
drzwi z zobaczyłam że Gideon już rozebrał się do bokserek i leży na moim łóżku.
Pokręciłam głową z dezaprobatą i poszłam wziąć prysznic.
-
Choć tu wreszcie. – powiedział Gideon i wyciągnął do mnie ręce. Posłusznie
położyłam się koło niego i szybko zasnęłam…
---------------------------------------------------
Wiem że krótki ale jutro postaram się to wynagrodzić.
I niech nie zmyli was to sielanka. :-)
Wika
Świetny rozdział, ciekawi mnie co będzie dalej. ;-D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i went oraz dawaj mi tu NEXT !!!
Świetny rozdział. Podoba mi się to że codzienie wstawiasz rozdziały.Cały czas myśle co będzie dalej, uzależniłam się od twojego bloga więc dawaj mi tu dzisiaj szybko nexta.
OdpowiedzUsuńŻyczę weny i oby tak dalej. Jesteś świetna.