poniedziałek, 16 marca 2015

Rozdział 9

Przepraszam że tak długo nie było rozdziału!

Rozdział 9
Gwendylon

   Miałam nadzieje że to zły sen i zaraz się skończy. Ale gdy otworzyłam powieki oślepiło mnie światło. Gdy oczy przyzwyczaiły się już zobaczyłam że obok mnie leży jakaś postać. Myślałam że będę miała związane chociaż nadgarstki ale nie. Wstałam i chwiejnie podeszłam do postaci. Uklękłam i zobaczyłam że to Gideon. Serce zamarło mi w piersi. Sprawdziłam puls… Jest! Teraz wiedziałam że żyje. Położyłam go wygodniej na podłodze a jego głowę na  moich kolanach.
   Siedziałam tak nie wiem jak długo. Ale w końcu otworzył swoje piękne, zielone oczy.
- Gdzie my jesteśmy? – zapytał i chciał się podnieść ale go powstrzymałam.
- Leż, nieźle musiałeś dostać. Ja się mogę rozglądnąć. – wstałam i zaczęłam szukać jakiś drzwi.
   Przeszłam za jakieś rury, były tam jakieś kartony ze znakami. Podeszłam bliżej i rozpoznałam znak Loży. Przestraszona zaczęłam się cofać aż wpadłam na ścianę. Wydałam z siebie stłumiony pisk gdy ktoś zatkał mi usta dłonią. Usłyszałam szept tuż przy moim uchu i poczułam jak ktoś mnie obejmuje.
- Spokojnie, to ja. – uspokoiłam się gdy rozpoznałam Gideona. Usłyszałam szczęk otwieranych drzwi.
- Jest tu ktoś? – rozpoznałam pana Georga. Gideon schował mnie za plecami i złapał za rękę. Podeszliśmy do pana Georga – Matko, tu jesteście. Już myśleliśmy że was nie znajdziemy! Nic wam nie jest? Co się tutaj stało?
- Jak nas znaleźliście? – zapytał Gideon ostrym tonem.
- Przez twój telefon, Raphel namierzył twoje miejsce pobytu. Szukamy was od siedmiu godzin. Na pewno nic wam nie jest? Gwendylon, czy coś ci się stało? – wyciągnął do mnie rękę ale ja się odsunęłam a Gideon zareagował błyskawicznie, wygiął mu tak rękę że nie mógł się ruszyć – Ja rozumiem że jesteście wystraszeni ale ja wam nic nie zrobię. – nawet mówił z trudem.
- Nawet nie dotkniesz mojej narzeczonej. – warknął a ja z przerażeniem patrzyłam jak jeszcze mocniej wykręca mu rękę – A teraz grzecznie zaprowadzisz nas do wyjścia.
- Gideonie, spokojnie. To tylko pan George, on nic nam nie zrobi. – starałam się być spokojna ale mój głos drżał.
- Może masz racje ale ja wole być ostrożny. Nie zdążyłem jeszcze zapytać: Wszystko w porządku?
- Tak, chyba tak.
   Dalej szliśmy w ciszy. Po parunastu skrętach rozpoznałam korytarze, byliśmy niedaleko chronografu. Weszliśmy do smoczej Sali i zobaczyłam całą moją rodzinę. Lucy, Grace i Charlotta płakały a inni prubowali  je pocieszyć. Gideon puścił pana Georga i objął mnie ramieniem, wtuliłam się w niego.
- Znaleźliście się! – wykrzyknęła Lucy i podbiegła bo nas –Gweny, nic ci nie jest? Co się w ogóle stało? Gdzie byliście? – zasypała nas pytaniami. Chciałam coś odpowiedzieć ale nie mogłam wydobyć z siebie słowa, po chwili płakałam w ramie Gideona a on delikatnie głaskał mnie po głowie.

---------------------------------------------

Przepraszam że taki krótki.
Następny powinien być w czwartek!
Wika

3 komentarze:

  1. Nie ważnie, że kłódki ale jest! Na reszcie!!!
    Fantastyczny. ♥♥♥ Szkoda, że się skończyło w momencie gdy się zaczęłam rozkręcać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Da się może wcześniej wrzucić nexta? Pliss może być tylko połowa.

    OdpowiedzUsuń