Rozdział 9
Gwendylon
Miałam nadzieje że to zły sen i zaraz się
skończy. Ale gdy otworzyłam powieki oślepiło mnie światło. Gdy oczy
przyzwyczaiły się już zobaczyłam że obok mnie leży jakaś postać. Myślałam że
będę miała związane chociaż nadgarstki ale nie. Wstałam i chwiejnie podeszłam
do postaci. Uklękłam i zobaczyłam że to Gideon. Serce zamarło mi w piersi.
Sprawdziłam puls… Jest! Teraz wiedziałam że żyje. Położyłam go wygodniej na
podłodze a jego głowę na moich kolanach.
Siedziałam tak nie wiem jak długo. Ale w
końcu otworzył swoje piękne, zielone oczy.
- Gdzie my jesteśmy? –
zapytał i chciał się podnieść ale go powstrzymałam.
- Leż, nieźle musiałeś
dostać. Ja się mogę rozglądnąć. – wstałam i zaczęłam szukać jakiś drzwi.
Przeszłam za jakieś rury, były tam jakieś
kartony ze znakami. Podeszłam bliżej i rozpoznałam znak Loży. Przestraszona
zaczęłam się cofać aż wpadłam na ścianę. Wydałam z siebie stłumiony pisk gdy
ktoś zatkał mi usta dłonią. Usłyszałam szept tuż przy moim uchu i poczułam jak
ktoś mnie obejmuje.
- Spokojnie, to ja. –
uspokoiłam się gdy rozpoznałam Gideona. Usłyszałam szczęk otwieranych drzwi.
- Jest tu ktoś? –
rozpoznałam pana Georga. Gideon schował mnie za plecami i złapał za rękę.
Podeszliśmy do pana Georga – Matko, tu jesteście. Już myśleliśmy że was nie
znajdziemy! Nic wam nie jest? Co się tutaj stało?
- Jak nas znaleźliście? –
zapytał Gideon ostrym tonem.
- Przez twój telefon, Raphel
namierzył twoje miejsce pobytu. Szukamy was od siedmiu godzin. Na pewno nic wam
nie jest? Gwendylon, czy coś ci się stało? – wyciągnął do mnie rękę ale ja się
odsunęłam a Gideon zareagował błyskawicznie, wygiął mu tak rękę że nie mógł się
ruszyć – Ja rozumiem że jesteście wystraszeni ale ja wam nic nie zrobię. –
nawet mówił z trudem.
- Nawet nie dotkniesz mojej narzeczonej.
– warknął a ja z przerażeniem patrzyłam jak jeszcze mocniej wykręca mu rękę – A
teraz grzecznie zaprowadzisz nas do wyjścia.
- Gideonie, spokojnie. To
tylko pan George, on nic nam nie zrobi. – starałam się być spokojna ale mój
głos drżał.
- Może masz racje ale ja
wole być ostrożny. Nie zdążyłem jeszcze zapytać: Wszystko w porządku?
- Tak, chyba tak.
Dalej szliśmy w ciszy. Po parunastu skrętach
rozpoznałam korytarze, byliśmy niedaleko chronografu. Weszliśmy do smoczej Sali
i zobaczyłam całą moją rodzinę. Lucy, Grace i Charlotta płakały a inni
prubowali je pocieszyć. Gideon puścił
pana Georga i objął mnie ramieniem, wtuliłam się w niego.
- Znaleźliście się! –
wykrzyknęła Lucy i podbiegła bo nas –Gweny, nic ci nie jest? Co się w ogóle stało?
Gdzie byliście? – zasypała nas pytaniami. Chciałam coś odpowiedzieć ale nie
mogłam wydobyć z siebie słowa, po chwili płakałam w ramie Gideona a on
delikatnie głaskał mnie po głowie.
---------------------------------------------
Przepraszam że taki krótki.
Następny powinien być w czwartek!
Wika
Nie ważnie, że kłódki ale jest! Na reszcie!!!
OdpowiedzUsuńFantastyczny. ♥♥♥ Szkoda, że się skończyło w momencie gdy się zaczęłam rozkręcać.
Dawaj mi tu szybko NEXT!!!
UsuńDa się może wcześniej wrzucić nexta? Pliss może być tylko połowa.
OdpowiedzUsuń