Więc pomyślałam że dodam połowę a jutro postaram się nadrobić.
W końcu mogę pisać na wf-ie. ;-)
Rozdział 8a
Gwendylon
Rano ubrałam się w zieloną, luźną sukienkę i
czarne balerinki. Wyjechaliśmy po śniadaniu zostawiając Raphela i Lesli samych.
Gideon zaparkował pod moim domem, wysiedliśmy z samochodu. Weszliśmy do domu
akurat jak wszyscy siedzieli przy stole i jedli śniadanie. Przywitałam się i
poszłam sprawdzić co z moim braciszkiem. Weszłam do pokoju, zobaczyłam go bawiącego
się w kojcu. Wzięłam Jima na ręce i poszłam do mojego pokoju. Usiadłam na łóżku
i zaczęłam bawić się z nim moim misiem z dzieciństwa.
Gideon
Gweny poszła pobawić się ze swoim bratem a
ja usiadłem w salonie i zacząłem wpatrywać się w ogień w kominku. Po pewnym
czasie wszyscy zasiedli w salonie a Lucy zaczęła swoją opowieść.
- Byliśmy w domu Lady
Tilney. Patrzyliśmy jak nasz synek stawia pierwsze kroki. Zachwiał się lekko i
obydwoje złapaliśmy go w tym samym momęcie. Później widziałam tylko fioletowe
światło, takie jak przy cofaniu się w czasie ale fioletowe. Wiecie co to może
oznaczać?
- Ale powoli. Jak znaleźliście
się tu? To znaczy czy później to się w jakiś sposób powtarzało? – zapytałem niewiele
rozumiejąc.
- Nie powtórzyło się to już.
Jak przyjechaliśmy do… - przerwał jej krzyk. Wszyscy wstaliśmy i pobiegliśmy do
starego pokoju Gweny. Siedziała skulona w koncie i przyciskała do siebie Jima który płakał.
Oczy miała zamknięte. Podszedłem do niej i przytuliłem ją.
- Ciii, spokojnie. Co się
stało? – szepnąłem jej do ucha. Popatrzyła na mnie wielkimi, przerażonymi
oczami i powiedziała:
- Siedzieliśmy na łóżku i
bawiliśmy się. Ja siedziałam tyłem do okna. W pewnym momencie popatrzył na coś
za mną i zaczął płakać. Odwróciłam się i zobaczyłam JEGO. – łzy zaczęły spływać
po jej policzkach. Przytuliłem ją mocniej a Lucy zabrała dziecko.
- Grace, zadzwoń do Loży i opowiedz
co się stało. – powiedziałem a wtedy wszyscy wyszli i zamknęli drzwi – Gweny,
posłuchaj. Zaraz będziemy mieli więcej strażników i wszystko się ułoży. Zamkniemy
go w lochach, stamtąd się już nie wydostanie.
- On w końcu dopnie swego! –
krzyknęła i wybiegła…
---------------------------------------------------
Mam nadzieje że się spodoba.
TO NIE KONIEC TEGO ROZDZIAŁU !!!
Resztę rozdziału napisze jutro w nowym poście.
Jeszcze raz przepraszam ale się nie wyrobiłam. :-(
Wika
Świetny rozdział. Już nie mogę się doczekać jutra i następmego rozdziału. <3
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Czekam na jutro.
OdpowiedzUsuń